sobota, 27 stycznia 2018

# Przyszłość leży w naszych rękach

...czyli kolejny głupi tytuł.

Na wprowadzenie słów kilka. Ze starego bloga przeniesione jest wszystko, co przeniesione być powinno. Zachęcam do odświeżenia sobie całej historii. Można całą, można nie. Ja osobiście dostałam zawału jak zobaczyłam pierwsze rozdziały. Przydałby im się porządny remake. Generalnie to historia nabiera właściwego (i normalnego) toru gdzieś tak w 5-6 rozdziale [2 years later], więc tam was chcę skierować.

Niech moc będzie z wami. Amen.

# Cezar rzekł: "Wyprowadzić lwy!" czyli...


...czyli tytuł bez sensu
...czyli jak się wiodło jakieś zapomnianej przez świat młodocianej pisarce przez ostatni rok
Cóż, generalnie to mam nadzieję, że ktoś to kiedyś przeczyta, mimo że nie było ode mnie odzewu przez jakieś pół roku, a ostatni rozdział opublikowałam dokładnie 374 dni temu. Ups trochę. Można powiedzieć, że obchodziliśmy niedawno okrągłą rocznicę porzucenia bloga :v Nasza kochana Rejczel mi przypomniała o tym. (btw fandom TT jest trochę wymarły czy mi się wydaje?)
Można powiedzieć, że zupełnie porzuciłam bloga i fandom Młodych Tytanów. Skasowałam z laptopa wszystkie arty, które wcześniej mogłam przeglądać godzinami i wymyślać do nich własne historie zamiast spać. Usunęłam również wszystkie zapiski dotyczące bohaterów i fabuły, wersje robocze i zaczęte rozdziały. Bolało mnie to bardzo przez długi czas, ale tylko tak mogłam całkowicie oczyścić umysł. Plus potrzebowałam wolnego miejsca na dysku XD
Uwierzycie, że to już cztery lata? Śmiać mi się chce jak sobie przypomnę same początki, kiedy byłam zupełnie zielona w tym co robię i te pierwsze rozdziały, pisane z tyłu zeszytów na najnudniejszych lekcjach. Przez cały ten czas przechodziłam lepsze i gorsze momenty, ale ostatnio pamiętam tylko te drugie. Wszystko odbijało się na głównych bohaterach, a jakże. Brutalnie zabiłam Starfire, a z Susan zrobiłam jakąś chorą psychicznie psychopatkę, po czym też zabiłam XD
Ekhem, no więc ostatnio jakoś zbieram się do kupy, zaczęłam nawet na nowo coś pisać, ale głównie param się korektą opowiadań na watt. Moją miłością przez dwa lata stał się fandom chińskich bajek. Poznałam dzięki temu mnóstwo wspaniałych ludzi, kilka z nich nawet udało mi się spotkać, uwierzycie w to? XD Można powiedzieć, że dochodzę do siebie. Nabrałam też, wydaje mi się, jakiegoś dystansu do siebie irl i w internecie. Ikr, nadal jestem sztywna, co? Dlatego właśnie piszę długą oficjalną mowę.... aaaaach Susan, co z tobą, ogarnij się.
Przechodząc do kolejnej części programu: strasznie dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie przez prawie 3 lata(nie licząc kilkumiesięcznych przerw) mojej działalności jako Susan. Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie rady, wskazówki, wsparcie jakie od was otrzymałam. Nawet jeśli nigdy tego nie przeczytacie, dziękuję.
Zaś co do samego bloga... będzie sobie istniał gdzieś tam w internecie tak jak zawsze. Wiem, że okropnie namieszałam z historią. Urwane wątki i zaczęte z dupy nowe historie to tylko początek góry lodowej, jaka tworzyła się przez cały ten czas.
Powinni mi zabronić zarywać nocki i potem zasypiać podczas jazdy. Myślę... nie, jestem pewna, że teraz wiem, jak to skończyć. Napiszę coś, obiecuję. Tym razem na pewno wyjaśnię wszystko. Albo prawie wszystko, to zależy ile mi się uda.

[2 years later] 36. Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo cię nienawidzę


>>TYDZIEŃ PO WYBUDZENI SIĘ ROBINA ZE ŚPIĄCZKI (3 MIESIĄCE PO ŚMIECI STARFIRE)<<
Azarathka unosiła się nad posłaniem, szepcząc pod nosem tylko sobie znane zaklęcia. W tej chwili nic nie mogło wytrącić jej z tego stanu. Była tylko ona, ciemna przestrzeń, w której zamknęła swój umysł oraz... Coś stuknęło za drzwiami. Zignorowała to i kontynuowała medytację. Dźwięk powtórzył się. Otworzyła jedno oko, patrząc z zrezygnowaniem na drzwi i w końcu dała za wygraną. Wychyliła głowę na korytarz i ujrzała... nic do odchodziłoby od normy. Niemal westchnęła na głos zawiedziona. Po ostatnim ciągu nieoczekiwanych zdarzeń, Raven nieco brakowało dreszczyku emocji i podniecenia, jakie się wiązało z rosnącą adrenaliną.
Przewrócona miotła i Bestia, który właśnie rozmasowywał tyłek po upadku. Szybko zauważył dziewczynę.
- Ah, Raven! - wydawał się szczerze zaskoczony obecnością czarownicy w innym miejscu niż jej własny pokój. Następnie wydał z siebie potok chaotycznych słów. - Cześć, znaczy się... ten tego, jednak tylko cześć.
- Co ty robisz? - zapytała, udając brak zainteresowania, choć tak naprawdę chciała jedynie zabić czas.
- Szłem właśnie do Robcia.
- Nie "szłem", tylko szedłem, poza tym - dlaczego?
- No bo tego... - podrapał się z zakłopotaniem po tyle głowy, tarmosząc swoje zielone włosy. Wstał na równe nogi, bo nadal siedział przy tej głupiej miotle, i oświadczył dobitnie - chcę go wyciągnąć z pokoju,
- I z czego się cieszysz? - zgasiła go Raven. Nie wątpiła w to, że lider przesiaduje w swojej samotni jak jakiś asceta, nie oponowała również za postanowieniem zielonej małpy. Jednak uważała, że Robin właśnie teraz, gdy wybudził się ze śpiączki i przeżywał wieść o śmierci Star, potrzebował pracy, która zajmie go całkowicie. Nie dręczyły go przynajmniej wyrzuty sumienia, bo inaczej czułaby negatywną aurę, wylewającą się z jego umysłu.
Oboje odwrócili się, gdy usłyszeli jak otwierają się drzwi. Z łazienki, umieszczonej naprzeciwko pokoju Robina, wyszedł Cudowny Chłopiec we własnej osobie, z mokrymi włosami opadającymi na czoło. Ręcznik miał przerzucony przez kark i kropelki wody wsiąkały w materiał.
Ręka Bestii uniosła się do góry i zasłonił nią oczy Azarathki. Robin miał na sobie tylko bokserki.
Półnagi pomocnik Sami-Wiecie-Kogo przybrał zażenowany wyraz twarzy, widząc jak dwójka jego przyjaciół zasłania sobie nawzajem oczy. Pognał do swej jaskini samotności, wsunął na nogi pierwsze lepsze dresy i nałożył czarną maskę na oczy. Kiedy znów wyszedł, Raven zdążyła się już zmyć i został sam zielonek.
- Żyjesz - stwierdził BB. Mistrz dedukcji. - Czyli się udało.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak przerwał mu w tym poważny ton głosu lidera. Bestia zastanawiał się jak on może tak szybko zmieniać nastawienie i emocje.
- Zawołaj wszystkich do salonu, chcę wam coś pokazać.
Musiało chodzić o coś grubszego od tajemnicy znikającego ciasta z piekarnika. Zielony posłusznie zaczął zwoływał członków drużyny, a Raven dreptała za nim (niechętnie), by nadać poleceniu wiarygodności.
W końcu wszyscy zebrali się w umówionym miejscu, wyrwani od obowiązków, brakowało tylko lidera. Ten jednak wszedł do salonu chwilę później, taszcząc na rękach wielkie pudło.
Postawił je z łoskotem na stoliku.
- Co to jest? Po to nas tutaj zebrałeś? - Cyborg wypowiedział na głos to, co inni mieli na końcu języka. Fakt, że Robin zaczął pracować, nikogo nie dziwił, w końcu był nieuleczalnym pracoholikiem, jednak to dość niespodziewane by dzielił się jej wynikami w ten sposób. Zwykle, gdy oświadczał, że udało mu się rozpracować plan siatki przestępczej był w trakcie posiłku i między kęsami opowiadał o szczegółach.
Raven pierwsza wzięła do ręki chude akta, leżące na wierzchu i spojrzała na pierwszą stronę. Była to kartoteka. Zdjęcie przedstawiało niezbyt przyjaźnie uśmiechniętą blondynkę, mrużącą wściekle oczy. Przedstawiało Susan.
- Robin... - zaczęła wolno. - Co to ma znaczyć?
- Ukrywałem to przed wami z różnych powodów, jednak czas by prawda ujrzała światło dzienne.
Faktycznie, wydawała się nieco podejrzana. Rachel zawsze była ciekawa, skąd ma takie możliwości, czy wiedzę, ale żeby posuwać się do tego stopnia...
- Jesteś pewien tych informacji? - zapytała, chociaż wiedziała, że tak. Robin nigdy nie przedstawiał czegoś, czego nie był pewny. Przewróciła stronę. Mimo wszystko to było irracjonalne. Taka młoda osoba i tyle zbrodni...
Beast Boy wyrwał młodej Azarathce aktówkę i zaczął czytać. Pozostali siedzieli jak na szpilkach, czekając na jego reakcję. Słusznie się obawiali.
- Co ty pierdolisz?! - zerwał się z miejsca i cisnął dokumenty na podłogę. - Jakie morderstwo? Liczba ofiar 57? Jak jedna osoba mogła zabić tyle osób w jedną noc? Jaki kurwa Slade Wilson?!
Prawdopodobnie jeszcze nigdy nie widzieli Bestii tak zdenerwowanego. Jednak gdy usłyszeli to imię, sami poczuli, że naprawdę coś jest nie tak. Terra powoli sięgnęła po wypchaną teczkę, za nią Cyborg i reszta. Zapadła grobowa cisza, przerywana tylko dźwiękiem przerzucanych kartek.
Raven pociągnęła BB w dół i posadziła go z powrotem .
- To wszystko prawda? - spytał Kid Flash. Robin znów potwierdził skinieniem głowy. - Wiedziałem, że coś było z nią nie tak.
- Nie uważasz, że ojcostwo Slade'a należy poddać dyskusji? - wtrąciła się różowowłosa czarodziejka.
- Jakiej dyskusji? Masz tu fakty czarno na białym, Jinx! Tak mi się wydawało, że widziałem Susan w podobnej sytuacji, ale nigdy nie miałem okazji się upewnić, myślałem, że tylko mi się zdawało.
Wally trzymał w rękach teczkę ze szczegółowo opisaną próbą zabójstwa małej córki wpływowego biznesmena w Jump City (odniesienie do rozdziału 30). Na końcu widniało zdanie, zapisane odręcznie pochyłym pismem.
"W związku z tym incydentem, członek Młodych Tytanów, Susan, zostaje usunięta z zespołu z skutkiem natychmiastowym i nieodwracalnym."
Terra zaglądała Westowi przez ramię i czytała opisane zdarzenie z oczami ogromnymi ze zdumienia i... strachu przed osobą, która kiedyś przyjęła ją pod swój dach.
- Ale przecież mówiłeś, że sama zrezygnowała z powodów rodzinnych - powiedziała cicho.
- Kłamałem - odpowiedział Robin bez większej skruchy. - Słuchajcie wiem, że jest wam ciężko przyjąć do wiadomości fakt, że osoba, z którą pracowaliśmy ramię w ramię okazała się szpiegiem i seryjnym skrytobójcą, ale to jest prawda. Nie pokazywałbym wam tego, gdybym nie był pewien w stu procentach.
Tytani siedzieli i spoglądali po sobie niepewnie. Nawet jeśli sami coś podejrzewali, nie mogli przewidzieć, że prawdziwa tożsamość Susan okaże się tak przytłaczająca.
- Co ze Starfire? - odezwał się Bestia. Patrzył na lidera wyzywająco, jakby chciał, by ten powiedział "prima aprilis, daliście się nabrać". - Chcesz nam powiedzieć, że Sus jest wmieszana w jej śmierć?! A może to ona własnoręcznie ją zabiła?!
- A jeśli tak, to co? - w głosie bruneta wyraźnie było słychać wyzwanie
Beast Boy nagle poczuł, że już nie wytrzyma. Nie wiedział dokładnie, co tak bardzo wkurzyło go w tej odpowiedzi, ale w jednej chwili coś pękło i nie był w stanie już dłużej nad sobą zapanować. Może zirytowała go postawa lidera wobec sytuacji? Nie obchodziło go to. Po prostu się do niego zbliżył i mocno popchnął go na ścianę, przyszpilając go do niej. Zacisnął jedną dłoń na kołnierzyku jego bluzy, głośno przy tym warcząc.
Pozostali Tytani podnieśli się na nogi, nie bardzo wiedząc po czyjej stronie stanąć.
Robin niemalże czuł bijący od zielonego żar i jego przyspieszony oddech na swojej skórze. Dobrze wiedział, że mógł go zranić ostrzem znajdującym się w jednej z kieszeń paska. Wystarczyło by też jedno słowo, a ktoś obezwładniłby Bestię. Mimo to się nie ruszał.
Za to Garfield poczuł palce zaciskające się na jego własnym nadgarstku i ciągnące w dół, zmuszające go by rozluźnił pięść.
- Puść go, Bestia - jego umysł z opóźnieniem zarejestrował stanowczy głos Kid Flasha przy swoim boku.
- I co? – prychnął lider. – Tak po prostu mnie uderzysz? Bezbronnego?
- Nie jesteś bezbronny – wysyczał w odpowiedzi zielony.
Grayson poczuł jak uścisk dłoni na materiale jego kurtki się zacieśnia. Bestia po raz ostatni dopchnął Robina do ściany, a następnie się od niego odsunął,  posyłając mu pełne obrzydzenia spojrzenie. Następnie wszyscy usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi i ciche westchnienie lidera, poprawiającego kołnierzyk.
- Na co ci to było? - zapytał Wally
- Celowo go sprowokowałem - odparł bez ogródek brunet. Brwi najszybszego nastolatka na planecie powędrowały jeszcze wyżej.
- Więc te dokumenty... - Wally nie mógł zrozumieć toku rozumowania Graysona. Po co ta szopka? Skoro zamierzał jedynie przemówić do rozsądku Bestii, mógł to zrobić w delikatniejszy i bardziej subtelny sposób.
- Są prawdziwe - zaprzeczył szybko domysłom rudzielca. - Wszystko, czego się dowiedziałem na temat Susan, jest w tych papierach. Daję wam do nich dostęp, chociaż wolałbym by wróciły do mnie całe.
Ściągnął brwi, zastanawiając się czy nic na pewno mu nie umknęło. Jakiś ważny czynnik. Trudno, najwyżej będzie musiał przepytać Bestię. Też pewnie wiedział co nieco.
- Robin?
- Nie martw się, nie zwariowałem - uśmiechnął się przepraszająco, ale szybko przybrał poważny wyraz twarzy. Nie musiał okazywać zbędnych emocji. - Chciałem jedynie, by zrozumiał, jakie obecnie są jego priorytety.
***
Powoli podszedłem do szyby, zza której było widać wnętrze pokoju, w którym się znajdowała się śpiąca kobieta.
Nie potrafię się przyzwyczaić do tego określenia. Kobieta. A przecież jeszcze niedawno droczyłaś się ze mną o miejsce na kanapie. Śmiałaś się z mojej niezdarności, gdy poślizgnąłem się na mokrym asfalcie. Byłaś uśmiechniętą nastolatką, sprawiającą wrażenie tak niewinnej, jakbyś nigdy nie widziała zła tego świata. Choć doświadczyłaś rzeczy znacznie gorszych niż ja.

Lekko zmarszczyłem brwi. Mieli rację, Susan. Nie musiałem wchodzić do środka, żeby to stwierdzić. Naprawdę wyglądasz teraz okropnie. Nie potrafiłem oderwać od ciebie wzroku. Wyglądasz teraz słabo. Tak słabo, że zacząłem wątpić, czy to aby na pewno ty. Kiedy cię taką widziałem, nie wiedziałem jak się zachować, ani jak się czuć. Spuściłem wzrok w dół. Kiedy zaczęło mi na tobie zależeć? Być może wtedy, gdy uświadomiłem sobie, że jesteśmy podobni. Oboje przez śmiech ukrywaliśmy ból. A przecież przysięgałem, że się zemszczę. Za to, co zrobiłaś Starfire. Mimo, że wiedziałem, że to wcale nie była twoja wina. Jednak ty zdecydowałaś się to wszystko zakończyć. Wciąż miałem przed oczami tamtą wiadomość od ciebie. Gdy leżałaś na mokrych kafelkach, a życiodajna krew wyciekała z ciebie z każdą sekundą, słowa które zapisałaś wgniotły mnie w ziemię .
To chyba nawet lepiej, że jeszcze się nie obudziłaś. Nie wiesz, że tu jestem. Ciekawe jak zareagujesz, kiedy przyjdzie czas na pobudkę. Jakie emocje ukażą się na twojej twarzy? Która z nich będzie dominować? Czy po twoich policzkach spłyną łzy? 
Powiedz, Susan. Dlaczego wtedy zadałaś mi to pytanie?
***
- Hej, Bestia?
Nie oderwał wzroku od ekranu. Zachęcił ją by mówiła cichym "hmm?", ale nic poza tym. Jego palce wciąż poruszały się z zadziwiającą prędkością po odpowiednich przyciskach, nie myląc się ani razu. Dziewczyna musiała zerkać ciągle z ekranu na swojego pada i na odwrót. Nie miała jeszcze wprawy, a ciągłe błądzenie oczami tam i z powrotem przyprawiało ją o ból głowy.
- Jak sądzisz, co jest po śmierci? 
Zielony przerwał grę i spojrzał na nią, zaintrygowany pytaniem. Wzruszył ramionami, nie siląc się na inną odpowiedź.
- Nigdy o tym nie myślałem. A ty jak uważasz? - skierował swój wzrok na twarz blondynki, pogrążonej w zamyśleniu. Wydała mu się w tamtej chwili naprawdę ładna, chociaż nigdy się do tego nie przyznał.
Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu.
- Według mnie po śmieci nie ma nic. Dlaczego miałbyś się przejmować dalszym życiem, skoro i tak umarłeś? - odpowiedziała. - Identycznie jest z samobójcami. Dlaczego osoby, który pragnęły zniknąć z tego świata, miałby by mieć prawo do życia w innym?
Bestia ponownie wzruszył ramionami, nie przyjmując słów Susan zbytnio do serca. Chciał już skończyć grę.
***
Patrząc na ziemię, widziałem jak od moich stóp odchodzi cień, który jakby rozlewał się po podłodze. Świecące się na korytarzu światła przenikały przez szybę, wdzierając się do twojego pokoju, pomagając aparaturze i ulicznym światłom zza okna trochę go oświetlić. Uniosłem opuszczoną głowę i spojrzałem na twoje powieki z dziwnym przeczuciem w głowie. Zupełnie jakbyś zaraz miała otworzyć oczy. Ale tak się nie dzieję.
Jesteś idiotką, Susan – z tą myślą w głowie zacząłem odchodzić i coraz bardziej się od ciebie oddalać. Opuściłem szpital i skierowałem się w stronę wieży. Wiadomość od ciebie, którą wysłałaś mi całkiem niedawno, wciąż dręczyła mój zagubiony umysł.
"Idę pierwsza"
Już wtedy byłaś na to gotowa, prawda?
Na śmierć.

[2 years later] 35. Horizon


Deathstroke mknął przez autostradę z Gotham w kierunku Jump City. Choć godzina była późna, a na jezdni tłoczyli się ludzie wracający do domów, jemu nie przyszło do głowy zwalniać. Miał zbyt mało czasu. Zimne podmuchy powietrza było okropnie dokuczliwe. W pośpiechu nie zabrał nic oprócz cienkiej kurtki i kasku, a przy prędkości ponad sto kilometrów na godzinę mogło człowieka porządnie przewiać.
(odwołanie do poprzedniego rozdziału)
Późnym wieczorem Slade wyszedł na balkon. Odpalił papierosa i zaciągnął się, by się odstresować. Poszukiwania Susan go męczyły. Jak mogła tak po prostu zniknąć bez śladu? Nawet jeśli uruchomił swoją sieć kontaktów, nie mógł jej znaleźć.
- Hej, Izabell! - krzyknął przez ramię do czekającej w środku kochanki. Odwróciła głowę w jego stronę, unosząc pytająco brew. - Zmęczony jestem, chodźmy spać…
Telefon, który nagle się rozdzwonił, przerwał mu w pół słowa. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran. Na samej górze była data - 23 listopada, 19:34, jednak jego uwagę przykuł nieznany mu numeru. Nie przejął się tym zbytnio - była to komórka służbowa, mnóstwo ludzi mogło go zna.
Kobieta zapytała, kto to. Wzruszył ramionami i odebrał. Już pierwsze słowa powinny go zaniepokoić.
- Znaleźliśmy ją.
Poderwał się. W mgnieniu oka założył buty i kurtkę.
- Podaj adres, niedługo tam będę - powiedział Wilson, sięgając po kluczyki od motoru. Wiedział o kim mówił tamten mężczyzna. W końcu sam go prosił, aby pomógł mu się zająć sprawą zaginięcia córki.
Otworzył drzwi i wyszedł, a zdziwiona kobieta stała na środku pokoju i wpatrywała się tępo w drzwi.
- 234 West Sunset Boulevard. Jump City.
- A skąd ona się wzięła w Jump City?!
- Nie do mnie to pytanie - odparł informator monotonnym głosem.
Dłoń Slade'a zaciśnięta w pięść uderzyła w obskurną ścianę klatki schodowej. Zaschnięta farba posypała się na podłogę.
Burzowe chmury kotłowały się na horyzoncie.
***
Dostaliśmy wypis jeszcze tego samego dnia. Znaczy się, ona dostała. Została znaleziona ubrana w samą bluzę i tak przywieziona do Jump City, a dzień był chłodny, dlatego dałem jej swoją kurtkę. Miętosiła w ręku sztuczne futerko przyszyte do kaptura.
- A ty co, dziecko jesteś? - zapytałem złośliwie, licząc na równie złośliwą odpowiedź. Wystawiła mi język. Lekko mnie to rozczarowało.
Położyłem dłoń na jej głowie i delikatnie potargałem jej krótkie włosy.
- Co robisz? - obruszyła się. - Zabieraj tą łapę!
Co się ze mną działo?
Szliśmy przez osiedle mieszkaniowe. Byłem tu tylko raz, ale znałem drogę. Wokół nas roztaczał się niezwykle sielski widok. Wzdłuż ulicy stał szereg kolorowych kamienic, samochody zaparkowane były tuż przy krawężniku, a ludzie siedzieli na ustawionych przy ścianach budynków ławkach i rozmawiali między sobą. Nikt by nie wpadł na to, że mogłaby się tu ukryć pewna psychopatka. Stanąłem pod drzwiami klatki schodowej i nacisnąłem klamkę. Ustąpiła i weszliśmy do środka.
Zastałem ją na półpiętrze, gdzie pochylona podlewała doniczki z kwiatami. Ubrana była w luźną czarną sukienkę i biały fartuszek wiązany na szyi. Na stopach miała różowe kapcie z serduszkami. Zauważyła nas, więc podniosłem dłoń na powitanie.
Konewka upadła na podłogę, rozbryzgując wodę dookoła.
- Co ona tu robi?
Pytanie, które zadała stojąca przede mną kobieta, nie należało do najmilszych. Jej nastawienie również.
- Zatuś, daj spokój... Tylko ja jedną noc.
Zatanna była jedyną osobą, która mi przyszła do głowy. Wiedziałem, że gdyby się zgodziła, mogłaby przenocować Susan - mieszkanie, które wynajmowała niegdyś należało do Rachel. Jedynie jej niechęć do blondynki była problematyczna. Wszyscy Tytani, łącznie ze mną, oskarżali ją o śmierć Starfire, jednak chciałem jej pomóc, ze względu na dawną przyjaźń.
- Nie będę ukrywać w domu kryminalistki - głos młodej Zatary aż ociekał jadem. Jak mogłem ją przekonać? Na czym jej najbardziej zależało? Myśl, Bestia, rusz w końcu głową!
- Umówię cię z nim - powiedziałem nagle. Zamrugała oczyma. - Umówię cię z Graysonem.
Na twarzy czarodziejki malowały się różne ekspresje. Westchnęła ciężko, wyciągnęła z kieszeni klucze i rzuciła mi je.
- Tylko jedna noc. Potem nie chcę jej nigdy widzieć na oczy.
***
Beast Boy powoli wdrapywał się na szczyt schodów pierwszego piętra, trzymając w rękach siatki z zakupami dla Susan. Zakupił ubrania i inne podstawowe rzeczy, takie jak mydło, szczoteczka do zębów czy podpaski. Będzie musiała mu wynagrodzić za zażenowanie, jakie odczuwał stojac w kolejce w drogerii. Widząc swoją troskę o nią po prostu miał ochotę zrobić coś głupiego. Na przykład wyskoczyć przez okno. Albo wyjechać w Bieszczady.
Stanął pod drzwiami i nacisnął dzwonek. Rozległo się głośne ding-dong, które umilkło po kilku sekundach. Dziwne, pomyślał. Nacisnął raz jeszcze. Znów nikt nie odpowiedział.
- Dziewczyny? Zatuś, Susan? Halo, to ja, Bestia! - powiedział, licząc na odpowiedź zza drzwi. Nic takiego nie nastąpiło. Spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę 20:54. Zbyt wcześnie, żeby poszły już spać, i zbyt późno, by gdzieś wyszły. W dodatku obie w tym samym czasie.
Nieprzyjemny dreszcz przeszedł Bestii wzdłuż karku. Szarpnął za klamkę i zapukał energicznie. Zero odzewu. Upuścił siatki na podłoże.
Zdenerwowany i zaniepokojony do granic możliwości miał kłopot ze zmianą formy. W końcu jednak przemienił się w pokaźnych rozmiarów goryla, wziął rozbieg i wbiegł w drzwi, wyważając je z futryny.
Starsza pani Maryla ze sklepu za rogiem nie pochwaliłaby takiego zachowania.
Ogarnął uważnym wzrokiem przedpokój, kuchnię i pozostałe pomieszczenia, aż w końcu trafił do salonu, który był położony w mieszkaniu najdalej. I jak stał tak osunął się na kolana.
Za brązową skórzaną kanapą leżało ciało.
Bestia dotąd sądził, że widział już w życiu wszystko, co było do zobaczenia. Że praca z Tytanami przygotowały go do trudności tego świata i do wszechobecnego okrucieństwa. Mylił się.
Nogi miał jak z waty, gdy podchodził do kanapy, teraz całej ubrudzonej czerwoną substancją. Na podłodze były poszarpane zwłoki, z których z każdą sekundą wyciekała krew. Ciało miało gęste czarne włosy, przyklejone częściowo do rozdartej twarzy. Od czoła do brody. Nos został rozcięty na pół i z jakiegoś idiotycznego powodu przypominał Bestii upieczoną na grillu kiełbaskę, która rozpękła się od gorąca wzdłuż i była gotowa do włożenia w bułkę.
Ciało miało na sobie czarną sukienkę i tylko jeden różowy kapeć na nodze, a to, co wystawało z ciała, przypominało jelito. Spojrzał na ręce ofiary – a raczej jedną rękę. Druga wyglądała raczej jak krwawy ochłap. Lewe ramię kończyło się teraz w połowie przedramienia i wystawały z niego dwie złamane kości.
Beast Boy wpadł do łazienki, umiejscowionej przy kuchni. Jak burza minął drzwi, prześlizgnął się po wyłożonej kafelkami podłodze jak łyżwiarz, który stracił równowagę, dopadł muszli klozetowej i chwycił kurczowo jej krawędzie. Naszła fala nudności i zwymiotował, wydając z siebie głośny, chrapliwy dźwięk jak maszyna, której za chwilę zaczną pękać tryby.
Jezu - pomyślał. - Jezu, to nie może być ona... Kto mógł...
I wtedy do jego uszu dotarł dźwięk wody kapiącej z prysznica. Mimowolnie skierował wzrok w tamtą stronę, drżąc całym ciałem z przerażenia.
Naga kobieta leżała tuż koło niego. Jej ciało znajdowało się w kabinie prysznicowej i tylko głowa oraz ręce były poza nią. Mokre, krótkie włosy zawijały się na szyi.
Zupełnie jakby nagle zasłabła tuż po skończonej kąpieli. Jakby właśnie zamierzała wyjść z kabiny i zasnęła. Jednak świeża, otwarta rana tuż pod linią piersi świadczyła o czym innym.
Bestia wyciągnął rękę i dotknął wciąż mokrego ciała, chcą sprawdzić puls. Był, ale słaby.
Wstał z klęczek i zakręcił kran, sięgając ręką nad ciałem. Starał się nie patrzeć na obnażone ciało kobiety, która leżała pod jego stopami.  Potem nastąpiła kolejna fala mdłości i znów rozpoczęły się modlitwy do świętej deski klozetowej.
Gdy w końcu przeszły, wybrał numer na pogotowie oraz policję i  z grubsza opisał sytuację, pilnując, by nie drżał mu głos.
Następny telefon wykonał do Cyborga i jeszcze jednej osoby, która powinna o tym wiedzieć.
W momencie gdy zakończył połączenie rozległy się szybkie kroki w mieszkaniu. Wyszedł z łazienki, celowo omijając wzrokiem zmasakrowane zwłoki przyjaciółki i stanął twarzą w twarz... ze wściekłym Sladem Wilsonem.

# LBA part four

Nawet nie wiesz Rejczel jak się cieszę, że mnie nominowałaś. Uwielbiam odpowiadać na pytania!
PYTANIA I ODPOWIEDZI
1. Jaki film/książkę polecasz?
Film - oglądam głównie te od DC i Marvela, plus jakieś horrory od czasu do czasu, więc to odpada. Może Obce Niebo? Musicie go koniecznie obejrzeć. Teraz, zaraz
Książka - "Dallas '63" Stephena Kinga.
2. Masz dziwne nawyki? Jeśli tak, jakie?
Mam pełno dziwnych nawyków.
Lubię w środku nocy wstawać, wychodzić w nocy na cmentarz o pełni księżyca i zabijać koty. Potem jak wracam do łóżka, czuję że pozbyłam się na jakiś czas swoich psychopatycznych myśli :)
Dobra, a na serio:
Zawsze w nocy odwracam poduszkę na zimniejszą stronę, albo ją zgniatam.
Kiedy idę sobie chodnikiem, a obok rośnie jakiś krzak czy cuś, to zawsze urywam sobie listek albo kawałek tej roślinki i obracam w rękach, a potem wyrzucam XD
Drapię się po politycy jak się denerwuję.
Muszę mieć ustawione co najmniej 2 budziki, bo jeden mnie nie obudzi.
Lubię bawić się obudową od telefonu.
Mimo, że każą mi nosić torebkę i tak wszystkie rzeczy chowam po kieszeniach.
Siedząc przy biurku, stole, gdziekolwiek, przysuwam nogi pod brodę i opieram głowę na kolanach. 
Dostaję ataku szału, gdy ktoś przesunie jakąś rzecz w moim pokoju, odłoży nie na miejsce, albo zostawi papierek (najczęściej chusteczki) na podłodze.
Albo jak nie zamknie drzwi. Drzwi muszą być zamknięte. Wszystkie.
Mam tik nerwowy w nodze. No trzęsie mi się sama z siebie.
NIE UMIEM siedzieć po lewej stronie w samochodzie.
Jak piszę opowiadania/rp  to mówię na głos kwestie bohaterów, żeby sprawdzić jak to brzmi, albo przedstawiam opisane emocje mimiką twarzy
Jak zaczynam książkę to musze sprawdzić ile ma dokładnie stron, a jak zaczynam rozdział to sprawdzam ile ma stron i później odliczam ile mi zostało do skończenia go
WSZYSTKO.
3. Jakie są Twoje zainteresowania?
Chińskie bajki i mongolskie kolorowanki.
Komiksy, filmy sci-fi i fantasy.
Wydawanie pieniędzy na książki/mangi.
Pisanie rp.
Gryzmolenie po kartkach.
4. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Jesień? Bo moje urodzinki.
Ale lato też jest fajne. Bo nie mam alergii.
5. Dlaczego postanowiłaś rozpocząć przygodę z blogiem?
Niedoświadczona w pisaniu nastolatka + nuda + nieograniczony dostęp do komputera.
Tak, potwornie mi się nudziło.
6. Ostatnio przeczytana książka?
Powiedziałabym, że lektura, ale utknęłam w połowie. Zaczęłam też dwie książki Mankell'a. Czyli wychodzi na to, że drugi tom nowelki Log Horizon.
7. Jaki jest Twój ulubiony superbohater?
Ciężki wybór :v 
8. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Oczywiście, że wierzę. Większość ludzi, z którymi się przyjaźnię są płci męskiej.
9. Co motywuje Cię do dalszego pisania? Jaki masz sposób na odzyskanie weny?
Obecnie nic mnie nie motywuje, chyba, że wpadnę na jakiś genialny pomysł, który nie może czekać.
Zmuszam się. Trzeba pisać to piszę. Wena sama przyjdzie. Kiedyś. Może.
Nadal czekam!
10. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
Gołąbki od mojej babci. I barszczyk. Kocham barszcz.
11. Co wolisz; kawę czy herbatę?
Lubię jedno i drugie, ale bardziej faworyzuję owocową herbatę.
MOJE PYTANIA
1. Chciałaś/eś kiedyś spotkać kogoś osobiście, nawet jeśli nic o nim nie wiesz?
2. Wolisz antagonistów(zły) czy protagonistów(dobry)?
3. W jakim województwie mieszkasz?
4. Jeśli masz rodzeństwo - masz z nimi dobre relacje, czy niekoniecznie?
5. Wkurzasz się, jak ktoś zje twój kawałek pizzy?
6. Batman vs Superman i dlaczego akurat Batman?
7. Kto ma -twoim lub nie twoim zdaniem- najpiękniejszy, najcudowniejszy, najbardziej uroczy uśmiech?
8. Czy popadacie w coś co często jest nazywane "overthinking"?(tu jest link to randomowego artykułu) Czy wiesz może jak sobie z tym radzić? Masz jakieś doświadczenia z tym związane?
9. Jakie problemy dręczą ciebie na co dzień?
10. Wymień proszę jak najwięcej rzeczy na które czekasz.
11. Jak ty tu w ogóle trafiłaś/eś, co? :D
NOMINACJE
Kibo
Marihito
Julia (zamęczysz się dziewczyno)
Caxi i Anelim
I'M DONE.