sobota, 27 stycznia 2018

# Cezar rzekł: "Wyprowadzić lwy!" czyli...


...czyli tytuł bez sensu
...czyli jak się wiodło jakieś zapomnianej przez świat młodocianej pisarce przez ostatni rok
Cóż, generalnie to mam nadzieję, że ktoś to kiedyś przeczyta, mimo że nie było ode mnie odzewu przez jakieś pół roku, a ostatni rozdział opublikowałam dokładnie 374 dni temu. Ups trochę. Można powiedzieć, że obchodziliśmy niedawno okrągłą rocznicę porzucenia bloga :v Nasza kochana Rejczel mi przypomniała o tym. (btw fandom TT jest trochę wymarły czy mi się wydaje?)
Można powiedzieć, że zupełnie porzuciłam bloga i fandom Młodych Tytanów. Skasowałam z laptopa wszystkie arty, które wcześniej mogłam przeglądać godzinami i wymyślać do nich własne historie zamiast spać. Usunęłam również wszystkie zapiski dotyczące bohaterów i fabuły, wersje robocze i zaczęte rozdziały. Bolało mnie to bardzo przez długi czas, ale tylko tak mogłam całkowicie oczyścić umysł. Plus potrzebowałam wolnego miejsca na dysku XD
Uwierzycie, że to już cztery lata? Śmiać mi się chce jak sobie przypomnę same początki, kiedy byłam zupełnie zielona w tym co robię i te pierwsze rozdziały, pisane z tyłu zeszytów na najnudniejszych lekcjach. Przez cały ten czas przechodziłam lepsze i gorsze momenty, ale ostatnio pamiętam tylko te drugie. Wszystko odbijało się na głównych bohaterach, a jakże. Brutalnie zabiłam Starfire, a z Susan zrobiłam jakąś chorą psychicznie psychopatkę, po czym też zabiłam XD
Ekhem, no więc ostatnio jakoś zbieram się do kupy, zaczęłam nawet na nowo coś pisać, ale głównie param się korektą opowiadań na watt. Moją miłością przez dwa lata stał się fandom chińskich bajek. Poznałam dzięki temu mnóstwo wspaniałych ludzi, kilka z nich nawet udało mi się spotkać, uwierzycie w to? XD Można powiedzieć, że dochodzę do siebie. Nabrałam też, wydaje mi się, jakiegoś dystansu do siebie irl i w internecie. Ikr, nadal jestem sztywna, co? Dlatego właśnie piszę długą oficjalną mowę.... aaaaach Susan, co z tobą, ogarnij się.
Przechodząc do kolejnej części programu: strasznie dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie przez prawie 3 lata(nie licząc kilkumiesięcznych przerw) mojej działalności jako Susan. Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie rady, wskazówki, wsparcie jakie od was otrzymałam. Nawet jeśli nigdy tego nie przeczytacie, dziękuję.
Zaś co do samego bloga... będzie sobie istniał gdzieś tam w internecie tak jak zawsze. Wiem, że okropnie namieszałam z historią. Urwane wątki i zaczęte z dupy nowe historie to tylko początek góry lodowej, jaka tworzyła się przez cały ten czas.
Powinni mi zabronić zarywać nocki i potem zasypiać podczas jazdy. Myślę... nie, jestem pewna, że teraz wiem, jak to skończyć. Napiszę coś, obiecuję. Tym razem na pewno wyjaśnię wszystko. Albo prawie wszystko, to zależy ile mi się uda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad dla przyszłych pokoleń