sobota, 27 stycznia 2018

[New Adventure] 5. Kim ja jestem?

- Daleko jeszcze? - rzucił Bestia. Był bardzo znudzony ciągłym szukaniem lidera.
- Spokojnie, Robin jest dwie ulice dalej.
Raven bacznie patrolowała ulicę w poszukiwaniu Robina. Tytani jechali tak już dobrą godzinę. Mimo iż w aucie był system namierzania (czytaj: GPS) to i tak kręcili się ciągle w kółko.
- Tam! - Raven wskazała palcem na grupę ludzi. Cyborg przyśpieszył i omijał przechodniów. Tłum wgapiał się w grupę nastolatków. T-ercedes zatrzymał się już przed nimi. Gwiazdka natychmiast wyskoczyła z auta.
- Robin! - wykrzyknęła.
*
Wpatrywałam się jak Gwiazdka ściska Robina. Przecież ona zaraz go udusi! Gdy go puściła, Robin próbował złapać oddech.
- Cz... cześć Gwiazdeczko. - wysapał. Rozmasował kark, po czym odwrócił się do nas. Stanęłam z przodu tak aby Terra spokojnie mogła się za mną schować.
- A to kto? - Bestia zwrócił się do mnie. Tak w sumie to oczy wszystkich powędrowały właśnie na mnie. No tak, kim ja jestem. Myślałam, że to tajemnica...
- Eee... yyy... - wydukałam. Bestia podszedł do mnie i uścisnął mi dłoń i powiedział:
- Miło mi poznać panią „eee.... yyy” - zażartował.
Wyrwałam rękę. Raven uniosła ironicznie brew a Gwiazdka wpatrywała się na mnie zaciekawiona. Zauważyła, że ktoś się chowa za moimi plecami.
- A ty? Kto tam się chowa? - wypytywała. Pogoniłam Terrę ręką, aby wstała.
- Eee... Cześć. - .Tytani kompletnie nie wiedzieli do mają ze sobą zrobić. Ale zareagowali tak samo jak Robin, wywalili oczy na wierzch na widok Terry.
Czekałam, za drzwiami, aż skończą rozmawiać. Spojrzałam na zegarek, siedzą tam już chyba ze 2 godziny! W końcu drzwi lekko się uchyliły i wychylił się zza nich Bestia. Zaprosił mnie do środka i oddalił się w kierunku przyjaciół. Wchodzę! Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu.
Duże (na całą ścianę), przyciemniane okno; z lewej komputer (również bardzo duży, jak na komputer) a po prawej kilka złoto-czarnych blatów., zmywarka, lodówka... Jednym słowem, kuchnia. Na środku stała czarna (szara?), pół okrągła kanapa.
Zeszłam ostrożnie po schodkach. Na sofie siedziała męska część drużyny, Gwiazdka zajmowała się Terrą (tj. pocieszała ją). Raven jakoś nie zauważyłam, pewnie jest w swoim pokoju i medytuje. Mój wzrok ponownie padł na chłopców. Było wyraźnie widać, że się kłócą. To pewnie z powodu Terry. Drzwi zamknęły się za mną z hukiem, co zwróciło uwagę pozostałych. Teraz ja znajdowałam się w centrum zainteresowania.
W panice zrobiłam kilka kroków do tyłu. Wycofałam się pośpiesznie gdy nagle na coś wpadłam. Gwałtownie odwróciłam głowę. Za mną stała Raven.  Uważnie ni się przyjrzała, po czym minęła mnie (jakbym była niewidzialna!) i „porwała” na chwilę Robina.
*
- Kim jest na nowa? - zapytała
- Niby skąd mam wiedzieć? - spytał Robin
- No jak to skąd?! Przecież to ty z nią byłeś! - odparła rozzłoszczona.
- I co z tego? Nie znam jej. To koleżanka Terry.
Raven wymamrotała coś pod nosem i odwróciła się na pięcie. Podleciała błyskawicznie do Terry, złapała ją za ramię.
- Masz chwilę? - zapytała.
- Znowu?! - oburzyła się Terra – Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniłyśmy! - (wyrywa się Rav)
- Nie wszystko – stwierdziła
- No?! To o co znowu chodzi? - spytała, gdy już wszyscy Tytani się zabrali.
- Chodzi o tą dziewczynę – Raven wskazała palcem na Susan. – Kim ona jest?
- Właśnie! - wtrącił się Bestia – Może nam powiesz, z kim teraz trzymasz?!
Popatrzyła na nich bezradnie, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- To moja... przyjaciółka... - oznajmiła. - Ze szkoły – skłamała.
- Przepraszamy na chwilę – rzucił Cyborg. Zawołał pozostałych na naradę.
*
Stałam jak kołek przy tych drzwiach, kompletnie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.
Mam trzy możliwości.
1.    Uciec w panice.
2.    Zadzwonić po Deathstrok'a, aby mnie stąd zabrał.
3.     Zostać tam gdzie stoję.
Opcja numer jeden odpada, gdyż gdy tylko wyjdę, od razu się zgubię. Numer dwa też odpada, bo od razu dowiedzieliby, że mój kochany tatuś to Slade! Co mi pozostaje? Opcja numer trzy. Trudno, ponudzę się jeszcze trochę. A więc postanowione – zostaję.
- Halo?! - usłyszałam
-  Eee... Co? - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Chcieliśmy cię zapytać kim jesteś. - odparła Gwiazdka
Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem otoczona przez Młodych Tytanów, którzy wpatrują się we mnie.
- Mam na imię Susan.
- Jesteś przyjaciółką Terry? - dopytywali.
Popatrzyłam na Terrę. Popatrzyłam na mnie błagającym wzrokiem i kiwała energicznie głową na „tak”.
- Na jasne.
- Dobrze. Mogę cię o coś spytać. - zaczął przesłuchanie Robin
- „Możesz”? Że niby tylko ty?! - oburzył się Cyborg
Robin wywrócił oczami i pokiwał głową. Tamten spojrzał tylko porozumiewawczo na Bestię i pozwolił nam odejść. Robin chwycił mnie za rękę i wyprowadził z salonu. Udaliśmy się na dach.
- Jeszcze raz, od początku. - zaczął
- Ale, że wszystko ze szczegółami?! - upewniłam się
- Nie, tylko istotne informacje. - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że nadal nie jarzę o co mu właściwie chodzi.
- Ehh... Mam na myśli twoje relacje z Terrą. Czy chodzisz z nią do szkoły, czy opowiadała ci coś o nas, czy może...
- Mogę od razu odpowiedzieć, że chodzę z nią do szkoły-skłamałam- tak, mówiła co nieco o was. - tu już szczera prawda.
Dopytywał się jeszcze o parę nieistotnych (dla mnie) rzeczy. Czy Terra już wszystko pamięta, czy ciągle ma swoją moc,  jak znalazłyśmy się w mieście. Opowiedziałam mu wszystko po kolei. W końcu nadszedł dla mnie najmniej oczekiwany moment, a mianowicie informacje o mnie! I znowu zaczęło się przesłuchanie. O rany ale nudy! Znowu to samo, „nigdy nie mów nikomu jak się naprawdę nazywasz i co umiesz!” - przypomniały mi się słowa mojego ojca. Robię to całe życie, nawet w szkole. Na przesłuchaniu u Teen Titans będzie podobnie.
- Mam na imię Susan. Bla, bla, bla... NUDY!!! … Nie, nie mam mocy. (Tak naprawdę mam: telepatia, zmiana kształtu[...]) Nie, no coś ty! Nie jestem pełnoletnia.... Jasne, że mam rodziców! Co za pytanie! (Mam tylko jednego ale po co mam mu o tym mówić?)... Gdzie ja mieszkam?... A ty czemu się tak mnie ciągle wypytujesz?!... Ale ja się ciebie jakoś o nic nie pytałam... A nie mogłeś wtedy gdy byliśmy w mieście?!... - ta rozmowa coraz bardziej mnie irytowała. Byłam wkurzona, że tak się o wszystko pyta! - Słuchaj Robin! Mam już tego po dziurki w nosie! - BUM! Wybuchłam - Poza tym, już dawno powinnam być w domu – skłamałam i wymownie spojrzałam na zegarek.
- Dobra, dobra. Nie denerwuj się! - uciszył mnie. Pędem rzuciłam się ku drzwiom. Szybko zbiegłam po schodach. Gdy już znalazłam się na dole, oparłam się o ścianę i próbowałam złapać oddech. Terra podeszłam do mnie.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona.
- Nic – odparłam. - Możemy już stąd iść ?! – wykrzyknęłam. Chciałam jak najprędzej znaleźć się w domu, z dala od wszystkich.
- No ale co się stało?! - spytała ponownie, lekko rozdrażniona.
- Nic – powtórzył za mnie Robin gdy już dotarł do salonu. - Cyborg, możesz odwieść ją do domu? - odwrócił się w kierunku pół człowieka- pół maszyny. (Nadal się zastanawiam jak ktoś mógł przetrwać taki „wypadek”...)  On przytakną tylko. Wziął kluczyki od auta leżące na blacie kuchennym i pogonił mnie abym już wyszła. Popatrzyłam na niego, a potem na Robina całkiem oburzona. Dlaczego tylko ja? A Terra?! Nim zdołałam wyrazić swoje niezadowolenie zadzwonił alarm. Wszyscy odwrócili głowy w stronę głównego komputera. Na mapie wyraźnie wyło zaznaczone, że nastąpił silny wybuch w okolicy starego portu. I znowu jestem duchem – pomyślałam zirytowana tym, że nagle nikt się mną nie przejmuje! A jeszcze 5 minut temu byłam źródłem zamieszania panującego w Titans Tower... Mówi się trudno. Tytani natychmiast zaczęli  biec ku drzwiom. Gdy wychodzili, Robin cofnął się na chwilę.
- A ciebie podwieziemy zaraz po zakończeniu akcji – oznajmił.
Niewiele miałam do gadania. Poczłapałam za nimi. Nim się obejrzałam znalazłam się na zewnątrz. W oddali wyraźnie było widać potężną chmurę dymu unoszącego się właśnie w okolicy starego portu! Przyglądałam się temu zjawisku z zaciekawieniem, gdy nagle za rękę złapała mnie przebiegająca obok Terra i pociągnęła ze  sobą. Posłusznie ruszyłam za nią, w nadziei, że do razu po po tym jak Teen Titans upora się z pożarem, wróci ze mną do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce Cyborg automatycznie sprawdził ilość promieniowania. Szybko okazało się, że promieniowanie, które wydobywa się z jednego z magazynów, jest śmiertelne dla człowieka, dlatego może tam iść tylko Gwiazdka, której nie grozi silne promieniowanie.
- Ona nie może tam iść! - stwierdził Robin. - Nie sama!!!
- Nie będzie sama, idę z nią. - odpowiedziałam dumnie.Dobrze wiedziałam, że siła takiego promieniowania mi nie grozi więc nie muszę się martwić. Ale oni popatrzyli na mnie jak na wariatkę, która chce zrobić coś głupiego. W tym przypadku to spojrzenie mówiło „Zwariowała! Ona chce się zabić!” Odpowiedziałam im tylko głupawym uśmieszkiem i w podskokach ruszyłam w kierunku. Tytani posłali Gwiazdkę za mną, aby wybiła mi ten „głupi pomysł” z głowy. Ona pośpiesznie wyprzedziła mnie i zatrzymała się tuż przede mną, blokując mi przejście.
- Obie wiemy, że tak naprawdę chcesz abym tam z tobą poszła. - powiedziałam i spojrzałam jej prosto w oczy. Puściła mnie przodem po czym natychmiast mnie dogoniła. Szłyśmy tak, do chwili aż ujrzałam... to coś! Duże, zielone, glutowate COŚ pożerało łapczywie kolejne beczki z benzyną. I kolejne i kolejne... Nagle Gwiazdka strzeliła do niego jednym ze swoich pocisków. Trafiła. Potwór zaryczał (co jest bynajmniej dziwne, przecież nie miało ust... a może miało, nie wiem) z bólu. Z dziurą w lewym barku zaczęło pełznąć w naszą stronę.
- Aaaaaaaaa...!!! - zapiszczałyśmy przerażone



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad dla przyszłych pokoleń