sobota, 27 stycznia 2018

[2 years later] 15. Nie proszę o wybaczenie

- Gdzieś ty była przez ten cały rok?! Wiesz jak się martwiliśmy?! - wrzasnąłem do słuchawki.
- Gar, wiem, że jesteś zły, ale posłuchaj mnie. Przez telefon nie załatwia się takich spraw - powiedziała. Otwierałem usta, żeby coś powiedzieć, ale kontynuowała: - Dlatego chcę się spotkać. Jutro o dwudziestej
- Ale gdzie? - zapytałem zdumiony.
- Myślę, że sam się tego domyślisz - odparła i przerwała połączenie.
Jeszcze przez długą chwilę wpatrywałem się w milczący telefon. Nie byłem pewny, czy był to tylko wytwór mojej wyobraźni, czy miało też miejsce w rzeczywistości. Aż musiałem wejść w historię połączeń, by na własne oczy przekonać się, że nie śniłem. Potarłem zmęczonym gestem twarz i opadłem na krzesło. Zacząłem układać wszystko w miarę logiczną całość. Raven zadzwoniła i chce się spotkać. No dobra. Zacisnąłem pięści. Nie mogła łaskawie odezwać się wcześniej? Na przykład w którąś z nocy po jej niewyjaśnionym zniknięciu, kiedy to zamiast spać zadręczałem się pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi.
Cisnąłem telefonem o podłogę. Może sama nie była gotowa, nie wiem. Nagle mnie olśniło. Szybko pozbierałem, znowu, telefon z podłogi i wybiegłem z pokoju. W połowie schodów dotarło do mnie, że może lepiej poczekać z tym do jutra. Gdy wyskoczę nagle z wiadomością, że rozmawiałem z nikim innym tylko z Raven, zostanę zasypany masą pytań. No, ale nie byłbym sobą, gdybym się przejmował jakimiś konsekwencjami.
*
Wróciłam z nową porcją popcornu i usiadłam obok Robina. Objął mnie ramieniem i pocałował delikatnie w policzek. Zamknęłam na chwilę oczy, aby zachować ten moment na dłużej. Po chwili zorientowałam się, że nie trzymam już miski. Rzuciłam mu oburzone spojrzenie. Nie przejął się tym zbytnio, bo uśmiechnął się niewinnie i podał miskę dalej. Do salonu wpadł Bestia i wszyscy automatycznie spojrzeli w tamtą stronę. Nie podobał mi się obłęd w jego oczach. Coś musiało się stać.
- Bestia? Wszystko w porządku? - usłyszałam pytanie Susan.
- Zatrzymaj film - powiedział.
- Coś się stało?
- Zatrzymaj ten film, do cholery! - krzyknął i zacisnął pięści.
Mocno zdziwiona jego zachowaniem natychmiast wstałam, wzięłam pilota i wyłączyłam. Nikt nie zaprotestował. Robin poderwał się z miejsca i stanął przed zielonym.
- Zamiast się wydzierać, może byś powiedział, co się dzieje - powiedział spokojnie.
Bestia przez chwilę mierzył go nienawistnym spojrzeniem. Reszta też musiała wyczuć nadchodzącą katastrofę, bo również wstali. Włączyłam światło, odebrałam miskę z popcornem i schowałam płytę z powrotem do opakowania. Kiedy skończyłam oni nadal stali w tym samym miejscu. Cyborg odchrząknął.
- Wiecie, myślę, że na dzisiaj już koniec. Nel, idź już spać - polecił i spojrzał prosząco na brunetkę.
Dziewczyna pośpiesznie wyszła, mamrocząc coś pod nosem. No, to teraz się zacznie. Lider splótł ręce na piersi, patrząc wyczekująco na Bestię. Ten westchnął głęboko. Zauważyłam, że Susan drgnęła niespokojnie.
- Rozmawiałem z Raven.

Wyjaśnił wszystko. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Wydawało mi się, że czas przyśpieszył. Robin próbował namierzyć numer, z którego dzwoniła Raven, reszta rozmawiała między sobą, co jakiś czas zerkając w stronę pracującego lidera. Ja stałam na środku pomieszczenia i obserwowałam, jak jego palce przesuwają się szybko po klawiaturze. Oni przecież muszą ją znaleźć! Po dłuższej chwili odszedł od komputera. Teraz zostało nam tylko czekać, aż system namierzy ten numer. Wzrok miałam utkwiony w mapie miasta pokazanej na dużym ekranie, nerwowo bawiąc się kosmykiem włosów. Zawszę to robię, gdy jestem zdenerwowana.
- Znajdziemy ją, nie martw się. - zapewnił mnie Robin. Podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.
- Nie martwię się - odparłam zamyślona, choć rzeczywiście mogłam tak wyglądać. - Tylko dlaczego teraz?
Zwróciłam twarz w jego stronę, jednocześnie przeklinając go za noszenie tej głupiej maski. Bardzo chciałabym wiedzieć co teraz czuje, a zakryte oczy skutecznie mi to uniemożliwiały.
- Popatrz, myślę, że... - zawiesił głos, aby dobrać odpowiednie słowa. - miała jakiś powód do odejścia. I skoro pokazuje się teraz, to... może zdecydowała się wrócić?
- Ale Bestia... - urwałam. On twierdzi zupełnie co innego, ale przecież Robin jest tego świadom.
Bez słowa przyciągnął mnie jedną ręką do siebie i przytulił. Zamknęłam oczy, walcząc z łzami napływającymi do oczu. Chciałam tylko odzyskać przyjaciółkę. Trwaliśmy tak przez chwilę, aż w końcu komputer wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Wszyscy w jednej chwili odwrócili się w tamtą stronę. Na mapie widniała czerwona kropka. Udało się.
*
Jeszcze raz spojrzałem na kartkę z zapisanym adresem, po czym rozejrzałem się uważnie dookoła. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie. Wzdłuż ulicy stał szereg kolorowych kamienic, samochody zaparkowane były tuż przy krawężniku, a ludzie siedzieli na ustawionych przy ścianach budynków ławkach i rozmawiali między sobą. Nigdy bym nie przypuszczał, że Raven zamieszka właśnie tutaj. Zawsze myślałem, że jeśli już miałaby opuścić kiedyś wieżę, to znajdę ją w jakimś starym, sypiącym się bloku, jeszcze z czasów II wojny światowej, a tu proszę.
- To nie fair, oddawaj! - usłyszałem oburzony krzyk jakiegoś dziecka, a zaraz po nim czyjeś kroki. Odwróciłem się szybko. Grupa dzieci w różnym wieku wybiegła na środek ulicy i zaczęła do siebie podawać piłkę. Dorośli nie zwracali na nich uwagi, widać to tutaj codzienność.
Na jednej klatce zapaliło się światło. Sprawdziłem godzinę w telefonie, dochodziła dwudziesta. Po chwili zobaczyłem ją, jak wychodzi z klatki schodowej. Wyglądała inaczej. Ubrana w zwykłe szare dżinsy i czarną bluzkę z długim rękawem, w ogóle nie przypominała starej Raven. Jedynie włosy, wciąż w tym samym ametystowym kolorze, pozostały niezmienne. Szła chodnikiem, pogrążona we własnych myślach. Nieobecnym wzrokiem patrzyła gdzieś przed siebie, ignorując otoczenie. Zatrzymała się nagle, wpatrując dużymi oczami we mnie. Przez krótką chwilę myślałem, że zaraz zawróci i schowa się w kamienicy, jednak ruszyła niepewnie w moją stronę. Szła coraz szybciej, aż w końcu zaczęła biec i zanim zdążyłem zareagować Raven rzuciła mi się na szyję.
- Przepraszam - wykrztusiła przez łzy.
Odruchowo objąłem ją ramieniem. Staliśmy tak przez chwilę, aż w końcu odsunęła się na wyciągnięcie ramion.
- Chciałaś pogadać - zmusiłem się na neutralny ton głosu, bo wiedziałem, że jeszcze chwila i mogę wybuchnąć. Byłem na nią zły, ale widząc ją całą i zdrową chciało mi się płakać. Ze szczęścia.
Pociągnęła nosem, szybko otarła łzy i odetchnęła głęboko, aby się uspokoić. Zwykle była opanowana, ale nie zdziwiło mnie to za bardzo
- Przejdźmy się - zaproponowała. Skinąłem głową i ruszyłem za nią. Było mi obojętne czy będziemy tu tak stać i gapić się na siebie jak kołki, czy też pójdziemy w jakieś spokojne miejsce. Chociaż gdybyśmy nagle zaczęli na siebie krzyczeć, usłyszałaby to cała okolica.
Wyszliśmy na niewielki skwer za kamienicą. Oprócz bawiących się dzieci na placu nie było tu nikogo.
- To, co było wcześniej... - zacząłem, po paru minutach ciszy.
- Zapomnij - powiedziała szybko. - Gar, wiem, że masz dużo pytań, ale ja też muszę ci coś powiedzieć.
Spojrzała na mnie, a ja od razu zdałem sobie sprawę, jak bardzo się zmieniła. Wcześniej była chłodna, opanowana, wiecznie niedostępna, a teraz... Nie bała się okazywać uczuć. Skinąłem głową, na znak, aby mówiła dalej.
- Pewnie myślisz, że uciekłam, ale miałam powód. Coś się stało i nie byłam do końca sobą. Mogłam nieświadomie kogoś skrzywdzić, dlatego musiałam odejść. - Widziałem, że ciężko jest jej o tym mówić. Sam na jej miejscu postąpiłbym podobnie. - Po prostu chciałam was chronić.
- Rozumiem - powiedziałem. Uśmiechnąłem się lekko do niej. - Ale już wszystko gra?
- Tak, jest w porządku. - odpowiedziała.
- Czyli wrócisz? - zapytałem z nadzieją w głosie. Wszyscy tak za nią tęsknią, każdy chciałby, żeby już była z nami. Jednak kiedy spojrzałem na nią, wiedziałem jaka będzie odpowiedź.
- Gar, wiem, że to trudne, ale nie mogę. Nie chcę do tego wracać. Odkąd tu zamieszkałam, ja... - urwała.
- Zmieniłaś się - zauważyłem.
- Przepraszam, Gar. Ale ja nie wrócę. Nie teraz. - Wbiła wzrok we własne dłonie. - Potrzebuję czasu.
- I dostałaś aż rok! - przypomniałem jej. Niech mi tylko nie mówi, że cały ten głupi rok spędziła tutaj. I nie raczyła się nawet odezwać!
Minąłem ją i odszedłem na kilka kroków. Przeczesałem włosy palcami. Raven podeszła niepewnie do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.
- Tak myślałam, że nie zrozumiesz - mruknęła. Nie miałem ochoty się odwracać, nie chciałem patrzeć w te puste, fioletowe oczy.
- Raven, żyjesz! Teraz wszystko się zmieni! Wcześniej dawaliśmy sobie radę, ale teraz? - Jęknąłem. Nie, nie mam teraz siły na kłótnie. Usiadłem na krawężniku.
- Nie proszę, abyś mi wybaczył. Chcę tylko, żebyś zrozumiał. To wszystko - powiedziała cicho. Po chwili usłyszałem tylko oddalające się kroki.
Zostałem sam z myślami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad dla przyszłych pokoleń