sobota, 27 stycznia 2018

[New Adventure] 4. Spotkanie na mieście

Z wieży tytanów jeszcze dobiegały odgłosy walki. Androidy Slade'a doszczętnie zniszczyły twierdzę bohaterów. Wybite okna, zawalone ściany, poprzewracane meble.
- Jak  spotkam tego Slade'a to mu chyba kości powyrywam!!! - po kolejnym zmasakrowaniu wierzy Robin był mega wkurzony.
- Uspokój się! Rozumiem, nie lubisz go a przez jego zabawki wieża wygląda jakby przeszło przez nią tornado. Wszyscy poirytowani jego ciągłymi atakami ale trzymamy nerwy na wodzy. Bo przez nasze emocje komuś może stać się krzywda! -  krzyknęła najbardziej opanowana dziewczyna w wieży, Raven.
Robin zdębiał. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w przyjaciółkę. Tak, chciał dopiec Slade'owi ale w życiu do głowy by mu nie przyszło skrzywdzić innych.
- To nie w moim stylu. - oprzytomniał – Przecież wiesz.
- Może i tak ale jak byłeś ze Slade'm... - BB już miał przypomnieć liderowi jego dawną przygodę. Na całe szczęście w pół zdania wtrącił się Cyborg
- Tego co było już nie zmienisz. A teraz będziesz tak stał i wypominał Robinowi błędy z przeszłości, – tu spiorunował Robina wzrokiem - czy w końcu zaczniesz sprzątać ten cały bałagan?! - ponownie odwrócił się do Bestii
- Ja?! Dlaczego zawsze ja? - lamentował Bestia
- Nie tylko ty, wszyscy tutaj posprzątamy. - zarządziła Gwiazdeczka i podała miotły.
Wzięli się do sprzątania, tylko Robin nadal stał w tym samym miejscu i wgapiał się, w jakże ciekawą, podłogę. Tamaranka podleciała do niego i wręczyła mu przyrządy do sprzątania. Odmówił. Wyszedł przygnębiony z salonu, zabrał motor i odjechał w kierunku centrum miasta, aby zatopić żal w przejażdżce.
*
Podczas mojej ostatniej pogawędki z moją nową przyjaciółką, opanowałam do perfekcji nową umiejętność – rozmowę. Niezbyt często mam okazję do pogadania, więc wykorzystałam okazję. Terra, która już dawno wstała, ćwiczyła na dworze. Szybko się ubrałam i wybiegłam na dwór. Podziwiałam jak „fruwające” kamienie układają się w różne wzory. Musiała mnie zauważyć, bo jeden z tych głazów podleciał tuż pod moje nogi. Trochę się wahałam. Wejść na to „coś” czy nie wejść... Nie mam doświadczenie w lataniu. Ostatecznie przełamałam strach i wskoczyłam na głaz (na kamyczek raczej nie wejdę). Nim się obejrzałam znalazłam się w górze. Nie patrz w dół, nie patrz w dól. Po prostu NIE PATRZ W DÓŁ – powtarzałam w myślach.
- Mogę już zejść? - zapytałam spanikowana.
- A co? Masz lęk wysokości? - odpowiedziała, najwyraźniej ubawiona moim zachowaniem.
Kurczowo trzymając się obiektu, na którym się znajdowałam, pokiwałam głową. Ona natychmiast odstawiła mnie bezpiecznie na ziemię. O rany, a ja narzekałam jak latałam z ojcem helikopterem! - zauważyłam.
Po „zabawie” z Terrą wybrałyśmy się do miasta na jakieś zakupy. Postanowiłam pełną parą korzystać z tego, że mam koleżankę. Zza rogu było słychać dziwny szum. Czym prędzej poszłyśmy zobaczyć co się dzieje. No tak, Robin przyjechał na swoim motorze. Fanki szalały wokół niego. Terra spuściła wzrok.
- Chodźmy już bo nas zobaczy. - poganiała mnie.
- Poczekaj, chcę zobaczyć jak odgania piszczące dziewczyny.
Wiedziałam, że Terra nie chce się z nim widzieć ale przecież nie często widuje się lidera Młodych Tytanów w kolejce do lodów! ( :-D ) Moja kumpela jednak została ze mną. Tymczasem Robin rozglądał się gdzie by tu uciec. Rzucił obok siebie bombę dymną i schował się za najbliższym straganem. Pech chciał, że to akurat wybrał TĘ SAMĄ kryjówkę co ja! Stałyśmy jak sparaliżowane i modliłyśmy się w duchu, żeby się nie obejrzał. Ale jak na złość – obejrzał się.
*
Cyborg, Bestia, Gwiazdeczka i Raven, z posępnymi wyrazami twarzy, sprzątali gruzy leżące na podłodze. Byli już wycieńczeni walką z robotami a jeszcze ten bałagan!
- Azara Methrion Zintos! - typowe zaklęcie Raven jak zwykle zrobiło swoje – śmiecie zniknęły z podłogi raz dwa! Po długich zmaganiach ze stertą kamieni efekt był o niebo lepszy niż pół godziny temu. BB odgarnął pot z czoła.
- Dobra, to teraz do końca dnia będę się obijał – oznajmił, po czym rzucił się na kanapę i zmienił w leniwca. Natychmiast zasnął. Tytani stwierdzili, że nie będą mu przeszkadzać i zostawili go w spokoju.
- Gdzie podziewa się nasz przyjaciel? – zapytałam Gwiazdka. - Długo go już nie ma...
- Masz na myśli Robina? - upewnił się Cyborg. Pokiwała głową na tak – Racja, trzeba go poszukać.
Poszukiwania nie trwały zbyt długo – wystarczyło namierzyć jego komunikator
Tytani w mig dowiedzieli się, że Robin „ukrywa się” w centrum. Zbiegli po schodach do garażu i wskoczyli do auta. GPS prowadził ich dobrym kierunku.
*
Robina zatkało na widok Terry. W sumie to mu się nie dziwię, przecież ona zamieniła się w kamień. Ale jednak jest. Nasza kochana Terra uciekała wzrokiem od Robina, bo gdyby tylko spojrzała na niego, pewnie by wybuchnęła płaczem. A Robin tak stał i kompletnie nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
- Terra... - zaczął
Popatrzyła na niego wilgotnymi oczami. Stała tak przez chwilę, po czym rzuciła się w jego ramiona. Pozwolił jej się wypłakać na swoim ramieniu. Oj, długo to trwało, aż w końcu zabrakło jej łez. Odsunął ją delikatnie od siebie. Przeniósł wzrok na mnie – w jego oczach byłam zwykłą nastolatką, która PRAWDOPODOBNIE chodzi z Terrą do szkoły. Szkoda, mylił się. Ale wróćmy do nich.
-Robin... ja, ja przepraszam... - słowa urywały się co chwilę. - Ja... po prostu...
-To może... ja już sobie pójdę a wy wszystko sobie wytłumaczycie – palnęłam. Co mi strzeliło go głowy??! Głupia, głupia – karciłam się w myślach – przecież, ona potrzebuje teraz wsparcia!
- Nie, proszę. Zostań. - prosiła mnie- Proszę... - wyszeptała przygnębiona.
Zobaczyłam kawiarnię za rogiem. Ponieważ fanki Robina dały już sobie spokój, mogliśmy (w grobowej ciszy) tam dojść. Zajęliśmy miejsca. Zapytałam się co zamawiają. Podeszłam do kasy:
 - Poproszę dwie gorące czekolady  i podwójną porcję lodów waniliowych.
Podałam towarzyszą ich zamówienia. Terra natychmiast „wbiła się” w lody. Nikt się nie odzywał, było strasznie cicho (i nudno). Siedzieliśmy przy stole. Co chwilę zerkałam ukradkiem na pozostałych. Robin pokasływał czasu do czasu.
- To... Co teraz? - zapytałam w końcu. Chłopak podniósł głowę, spojrzał na mnie, wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na Terrę.
- Nie wiem. - odpowiedział – Może by tak... powiedzieć innym, że wróciłaś? - tu popatrzył na moją przyjaciółkę.
- Nie! - krzyknęła - Nie chcę, żeby wiedzieli. Nie teraz.
Zostawiłam pieniądze na stole i wstałam z krzesła. Oni również wstali. Wyszliśmy i kierowaliśmy się w kierunku parku. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Ciekawa jestem jak to musiało wyglądać – dwie nastolatki idą sobie chodnikiem razem z Robinem, przywódcą Młodych Tytanów. Dziwne ale spoko. Spacerowaliśmy tak w kompletnej ciszy gdy nagle usłyszałam pisk opon. Tuż przed nami zatrzymał się T-ercedes.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad dla przyszłych pokoleń