sobota, 27 stycznia 2018

[2 years later] 10. Wake up!

Wetknęłam sobie do ust kolejny kawałek ryżu z  rybą zawinięty wodorostem. Bardzo lubiłam tą potrawę. Wzięłam następny i zamoczyłam go w sosie sojowym. Gdy skończyłam odsunęłam talerz i nalałam sobie gorącego naparu do filiżanki z białej porcelany. Upiłam łyk i prawie się zakrztusiłam. Raven uniosła brew do góry, ale komentarz zachowała dla siebie. Z obojętną miną podniosła stalowy czajniczek i dolała sobie herbaty.
- Gorąca - wytłumaczyłam się.
Popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Nie śpiesz się -pouczyła mnie jak małe dziecko.
Ze stoickim spokojem podniosła kubek. Obserwowałam dokładnie jej reakcję po wypiciu. Nic. Może mi się tylko zdawało, że jest taka gorąca?
Wstałyśmy od stołu, a barwnie ubrana kelnerka ukłoniła się w pół i szybko pozbierała puste naczynia. Stanęłam ponownie przed oszklonymi drzwiami i czekałam na Raven. Rzuciła szybkie "Musiałam coś załatwić" i wyszła pośpiesznie. Na dworze zrobiło się zdecydowanie zimniej, gdyż z zachodu wiał chłodny wiatr. Zrobiłam się nagle strasznie senna i zmęczona, chociaż jeszcze przed chwilą byłam pełna energii. Nie dałam nic po sobie poznać i ruszyłam za Raven. Narzuciła kaptur i schowała ręce pod czarnym płaszczem. Szłyśmy w milczeniu.
- Dlaczego właściwie nie wrócisz? -spytałam w końcu.
Musiałam kiedyś poruszyć ten temat, zawsze jednak wymijała się od odpowiedzi na to proste pytanie.
- Nie mogę -odpowiedziała, jakby to wszystko wyjaśniało.
Zatrzymałam się. Odwróciła głowę i spojrzała na mnie pytająco.
Z nieznanego powodu poczułam wściekłość rozsadzającą mnie od środka. Czułam jak tracę kontrole. Jednak teraz nie pragnęłam kontroli nad swoją mocą. Chciałam się jedynie dowiedzieć tej jednej rzeczy.
- Dlaczego?! -krzyknęłam, a moje oczy zalśniły złotym blaskiem.
Raven stała niewzruszona. Patrzyła na mnie tym samym obojętnym wzrokiem co zawsze.
- Gdy już nie będziesz chciała mnie zabić, to powiem -syknęła.
Przecież nie chcę jej zabić. Wzięłam kilka głębszych oddechów i nieco się rozluźniłam. Kamienie wiszące w powietrzu za mną opadły z łoskotem na ziemię.
Stanęłam już prosto i podniosłam na nią wzrok.
- Przepraszam -wymamrotałam.
To nie powinno się stać. Myślałam, że już w pełni panuję nad sobą.
Pokręciła głową i ruszyła dalej. Szybko ją dogoniłam. Szłyśmy przez chwilę w milczeniu, dopiero po chwili zaczęła tłumaczyć.
- To przez moją moc -powiedziała -Nie mogłam się skoncentrować przez kilka tygodni, po tym jak dusza Trygona w końcu opuściła moje ciało
Kompletnie nic z tego nie rozumiałam, ale zachęciłam ją aby kontynuowała. Wiem, że ciężko jest jej okazywać jakiekolwiek emocje, a to wygląda jak coś na kształt spowiedzi, ale musiałam wiedzieć.
- Po prostu boję się wrócić -powiedziała cicho.
Podniosła na mnie oczy przepełnione bólem. Była samotna. Tak dobrze ją rozumiałam. Sama kiedyś przecież zmagałam się z podobnym problemem. Tylko, że mi wtedy pomogła Susan. Teraz ja mogę pomóc Raven.
Zrobię to.
*
Rano obudziłem się z okropnym bólem głowy. Przetarłem oczy. Dopiero teraz poczułem czyjąś głowę na swoich kolanach. Spojrzałem na Jinx wyciągniętą na kanapie. Spała smacznie, chyba nawet nie wiedząc o "intruzie", który umościł sobie legowisko na jej włosach. Zdjąłem ostrożnie larwe z jej głowy i położyłem obok. Jedwabek ziewną tylko i wrócił do spania. Chciałem wstać, jednak nie miałem zamiaru budzić czarodziejki. Kiedyś mi się oberwało, za "celowe budzenie jej z samego rana", chociaż doskonale pamiętam, że spała wtedy do południa.
Omiotłem wzrokiem całą kanapę. Z trudem stłumiłem nerwowy śmiech na widok śpiącego lidera. Głowę miał wystawioną za oparcie, do tego założył nogę na nogę i tulił do siebie jakąś blondyneczkę. Ubrana była w luźną bluzeczkę i zwiewną spódniczkę w kratkę. Jej twarz niemal całkowicie przykryły długie włosy, jednak wyraźnie było widać maskę zasłaniające oczy. Susan. Ale Gwiazdka będzie wściekła...
Jinx poruszyła się niespokojnie, podniosła ciężkie powieki i zamrugała kilkakrotnie. Podniosła się jak oparzona, jednocześnie wycierając się z czegoś.
- Nie mów, że cały czas spałam na twoich kolanach -jęknęła.
- A to źle? -zmrużyłem lekko oczy i podniosłem brwi do góry.
- Wal się -mruknęła.
Wstałem ociężale z kanapy. Na okrągłym stole panował nie większy bałagan, niż we włosach niczego nieświadomej Jinx. Po całej powierzchni walały się papierki, puste opakowania po żarciu i resztki popcornu.
Jeszcze raz rozejrzałem się uważnie wokół siebie, ponieważ kogoś mi tu brakowało. Gwiazdka z Cyborgiem poszli wcześniej spać... Znaczy się Gwiazdeczka dosłownie zasypiała na stojąco, więc blaszak musiał ją zanieść do pokoju, a potem już nie wrócił na seans. Ale dam głowę, że Kid Flash siedział tu z nami wczoraj. Nawet pomagał naszej Nel jakoś wytrwać do końca filmu, bo ta też ledwo trzymała oczy otwarte.
Uklęknąłem na siedzeniu i wychyliłem się nieco, żeby zobaczyć, czy przypadkiem nie leży na podłodze. Nie było go tam. Leżał za to w miejscu, o którym bym w życiu nie pomyślał.
Przeszukałem dokładnie całą wieżę, nie budząc na szczęście domowników i nigdzie go nie znalazłem. Nie zaglądałem tylko do jednego pokoju. Do JEJ pokoju. Wszedłem tam najciszej jak umiałem. Było tam zupełnie jasno. Stare rolety były odsłonięte, więc światło mogło dotrzeć do tego zapomnianego przez wszystkich miejsca. Wszystko stało na swoim miejscu, nic się nie zmieniło od czasu mojej poprzedniej wizyty. No, prawie nic, bo na łóżku chrapał nikt inny jak Kid Flash. Też sobie wybrał miejsce na drzemkę.
Nie namyślając się długo, przemieniłem się w ogromnego pająka. Wymagało to trochę wysiłku i skupienia, ale udało się. Sam bym się siebie przestraszył. Byłem wysokości łóżka, miałem cztery pary włochatych odnóży i sześć czarnych wyłupiastych oczy.
Wgramoliłem się na łóżko, na którym spała moja ofiara i ostrożnie, uważając żeby go nie obudzić, stanąłem nad nim. Dotknąłem go jedną z kończyn.
- Jeszcze pięć minut -mruknął, nie przerywając snu.
Ponowiłem czynność. Tym razem otworzył zaspane oczy i przyjrzał mi się uważnie.
- Daj mi spać... - przykrył głowę cienką kołdrą.
Znieruchomiał naraz, jakby o czymś sobie przypomniał. Ha, zauważył mnie! Poderwał się natychmiast. Wpatrywał się przerażony w moje czarne ślepia i bał się nawet poruszyć. Serce biło mu szybciej, jego oddech stał się płytki i nierówny.
- Aaa! -zapiszczał jak mała dziewczynka i wyskoczył jak najszybciej z łóżka. Cały się nastroszył.
Gdy wróciłem do normalnej postaci, leżałem na plecach i zwijałem się ze śmiechu. Najlepszy kawał ever! Kid Flash zrobił minę wielce obrażonego, ale i on nie mógł powstrzymać uśmiechu. Chyba zrozumiał żart. Opanowałem się po jakimś czasie i wytarłem łzy zgromadzone w kącikach oczu.
- Jeszcze raz tak zrobisz...! -zagroził.
Zrobiłem przestraszoną minę i skuliłem się jednocześnie siadając.  Jak dobrze, że ktoś tu się zna na żartach.
*
Wyszliśmy z pokoju. Kid Flash przeciągał się jeszcze parę razy i co chwile zasłaniał usta ręką. Nie wyspał się? Ale przynajmniej po takiej pobudce nie zaśnie. Uśmiechnąłem się do siebie. Po drodze napotkaliśmy Gwiazdkę. Sprawiała wrażenie wybudzonej i pełnej energii, chociaż w rzeczywistości jeszcze spała. Potwierdziły to cichutkie pochrapywania dobiegające z łazienki, w której się zamknęła.
- Nie mam zamiaru czekać aż się zwolni -powiedział Kid i zaszył się w swoim pokoju.
W takim wypadku ja wróciłem do salonu sprawdzić czy nasze śpiochy się już obudziły.
Oprócz nich zastałem tam jeszcze Cyborga, który robił właśnie zdjęcie śpiącym nastolatkom.
Jinx zakreśliła serce w powietrzu, a następnie ich brutalnie obudziła. Susan spadła z krzykiem na szary dywan.
- Co... Co do...? -była całkiem zdezorientowana.
Siedziała na brudnym dywanie, podpierała się z tyłu rękami i patrzyła na nas głupio. Robin zaś zareagował zupełnie odwrotnie. Poderwał się na równe nogi, jednocześnie przyjmując pozycję bojową. Widząc nasze rozbawione miny rozluźnił się trochę i spojrzał na nas skołowany. Sus chyba próbowała wstać, ale zamachała energicznie rękoma, w celu utrzymania równowagi w pozycji siedzącej. W wyniku tej "operacji" przewróciła się do tyłu, co wywołało tylko kolejną falę śmiechu z naszej strony.
Stwierdziła tylko, że należymy do "idiotów jakich mało" i przy pomocy Robina podniosła się z podłogi. Wygładziła spódniczkę i majestatycznie opuściła salon. Trzymałem się za brzuch, nie mogąc opanować śmiechu.
- Trzeba tu posprzątać -stwierdził Robin, rozglądając się dookoła.
- Fakt, po nocy filmowej jest tu trochę brudno -zgodził się Cyborg.
Jęknąłem na samą myśl o sprzątaniu tego wszystkiego. Potrzebna mi będzie jakaś wymówka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad dla przyszłych pokoleń