sobota, 27 stycznia 2018

[2 years later] 2. Jesteś tutaj

Pierwsze, co Gwiazdka usłyszała odkąd weszła do salonu to radosne "Hurra!" od wszystkich. Uśmiechnięta od ucha do ucha, zeszła po stopniach i zachwycona przyglądała się dekoracją.
- To wszystko, dla mnie? - spytała. W odpowiedzi dostała głośne "TAK!".
Usiadła na kanapie i rozglądała się po pokoju. Zauważyłam, że nie ma jeszcze Robina, więc poleciłam Kid'owi, żeby go przyprowadził. Chwilę potem, zjawili się w salonie. Robin przekrzywił głowę, niczym wróbel wypatrujący okruszka chleba. Zmrużył oczy, a potem otworzył je szeroko, bo nie wierzył w to co widział.
- Gwiazdka...- wyszeptał zdumiony jej obecnością. - Gwiazdka - powtórzył, tym razem głośniej.  Ona nie usłyszała go jednak. Kid uderzył go lekko, łokciem w brzuch i puścił do niego oko. Zszedł ostrożnie po schodach, cały czas wpatrując się w przyjaciółkę. Nie, ona nie była tylko przyjaciółką, była kimś więcej. Kid Flash zbiegł po schodach i znalazł się tuż obok Gwiazdki. Powiedział jej coś szeptem, a ta... odwróciła się.
- Robin!!!- krzyknęła tak nagle, że Kid musiał zatkać uszy.
Uniosła się do góry (lewitowała) i ostrożnie podleciała do ukochanego. Odruchowo rzuciła się, by go objąć, wtulić się w jego ciało, trochę zmoczyć mu kostium łzami, ale w metr przed nim cofnęła się. Podniosła rękę, by dotknąć jego policzka. Westchnęła i uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech i jednym ruchem ręki przyciągnął ją do siebie. Objął jej ciało i przytulił do piersi.
- Jesteś tutaj... - położyła głowę na jego ramieniu.
Gwiazdka, nadal nie wierząc własnym oczom, ujęła jego twarz w dłonie, dotknęła czarnych włosów, pogładziła opuszkami palców policzek, spojrzała w jego twarz i znowu wtuliła się w Robina całym ciałem. Podniosła głowę i splotła ręce na jego szyi.
- Dopóki ty tu będziesz, to ja też. - oznajmiła, po czym odwróciła się na pięcie, otarła oczy i westchnęła głęboko.
- Jej. - wydusił z siebie Bestia. - Tego się nie spodziewałem.
Gwiazdka uśmiechnęła się z zażenowaniem. Wyjęła z kieszeni coś w rodzaju wisiorka, podeszła do mnie i podała mi łańcuszek. Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam rękę w jej stronę. Położyła mi podarunek na ręce i zamknęła ją.
- Noś go, będzie cię strzegł - wyszeptała. Przytaknęłam delikatnie i zapięłam naszyjnik na szyi.
- Piękny - stwierdziłam. - Dziękuję.
Kid raczej się nie przejął całą tą scenką, Jinx podobnie. Bestia wzdrygnął się, gdy Gwiazdka miała "dopaść" Robina, ja próbowałam zachować powagę ale to wszystko wyglądało trochę śmiesznie.
Stanęłam przed metalowymi drzwiami i wahałam się, czy zapukać. Na drzwiach widniał starty napis. Czułam, że jak tam wejdę, zaraz zostanę "delikatnie" wyproszona z pokoju. Czułam, że osoba, która siedzi zamknięta w jednym i tym samym pokoju od dwóch lat, wcale mnie tam nie chce. Wiedziałam jednak, że kiedyś musi stamtąd wyjść.
Podniosłam rękę aby zapukać, ale ktoś przytrzymał ją z tyłu.
- Nie.
Odwróciłam się i mój wzrok napotkał po drodze Bestię. Co on tu robił, nie wiem. Może po prostu przechodził, może też wpadł na pomysł, żeby tam zajrzeć, a może po prostu wiedział, że ja tu pójdę i chciał mi wybić z głowy ten głupi pomysł? Nie wiem. W każdym bądź razie czegoś chciał.
- Nie - powtórzył i puścił moją rękę. - Razem - z jego, jedno wyrazowych zdań nie wiele mogłam wywnioskować, ale teraz byłam głęboko przekonana, że też tam chce wejść. Popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym wszystko. ON też chciał, aby osoba siedząca w TYM pokoju wyszła w końcu na spotkanie ze światem.
Popatrzył na mnie i na "raz, dwa, trzy" zapukał cichutko. Odpowiedziała mu tylko cisza.
Spojrzał na mnie wzrokiem "Mogę tam wejść?". Pokręciłam głową i stuknęłam o drzwi raz jeszcze, tym razem mocniej.
Znowu nikt nie odpowiadał.
Weszliśmy razem, mimo iż nie dostaliśmy pozwolenia. Rozejrzałam się uważnie i aż mnie ciarki przeszły. Byłam tu tylko dwa razy, za każdym razem czułam się tak samo.
Mimo, iż nic nie było widać, pamiętałam z poprzedniej wizyty, że na półkach wiszących na ścianach stało: z parędziesiąt zakurzonych książek; słoiki z jakimiś proszkami i kilka przerażających figurek. Na środku pokoju znajdował się duży, okrągły, czarny dywan. Przy ścianie stało łóżko, przy oknie biurko.
- Auć! - syknęłam i schyliłam się rozmasować stopę.
- Sorry - usłyszałam głos Bestii. - Nic nie widzę.
- Stań za mną - poleciłam i wyciągnęłam do niego rękę.
Zza chmur wyłonił się księżyk, a jego promienie wpadały do środka oświetlając je co nie co wnętrze pokoju.
- Odejdźcie.
Wydałam z siebie głuchy krzyk i odskoczyłam w bok.
- Bestia! - wydarłam się - Weź mnie nie strasz! - zganiłam go.
- To nie byłem ja...- wytłumaczył, tak samo (a może jeszcze bardziej) przestraszony, jak ja.
Jak to nie on?! W takim razie kto? Jesteśmy tu sami, chyba...
- Odejdźcie - usłyszałam raz jeszcze.
W rogu pokoju, w cieniu zaświeciły się na czerwono, dwie pary oczu. Bestia pisnął przeraźliwie i rzucił się do ucieczki ale przetrzymałam go za koszulkę. Zrobił kilka kroków i rąbnął o zamknięte drzwi.
Uspokoił się i podszedł go mnie, rozmasowując głowę. Przypomniało mu się, że cały czas coś nas obserwuje i wpatrywał się z niepokojem w oczy.
"Oczy" wgapiały się w nas, zarówno z nienawiścią jak i strachem.
Do pokoju znowu wpadły promienie księżyca. "Oczy" otworzyły się szeroko, by za chwilę zniknąć w cieniu.
- Poczekaj! - zatrzymałam je.
- Czego...? - głos brzmiał bardzo podobnie do...
- Raven! - miałam przez chwilę wrażenie, że Bestia zaraz rzuci się uściskać przyjaciółkę.
- Odejdź!! - krzyknęła, cofając się do tyłu. - Proszę... - szepnęła, ale nie usłyszeliśmy.
Utworzyła przed Bestią ścianę z energii. Oślepił mnie ostry blask energii i gdy odzyskałam wzrok, Raven już nie było.
Nie wiem czemu taka była. Może znowu coś z jej ojcem - Trygonem? No proszę, nie tylko ja mam problem w dogadaniu się ze swoim "tatusiem".
Ale jednak coś się działo. Miała dwie pary czerwonych oczu- znak, że gdzieś w pobliżu jest Trygon.
Zastanawiam się czy nie powiedzieć O TYM reszcie. No chyba, że Bestia mnie uprzedzi. A właśnie! Gdzie jest Bestia? Obejrzałam się w poszukiwaniu mojego zielonego przyjaciela ale nigdzie go nie zauważyłam. Czyżby Raven zabrała go ze sobą? Odrzuciłam upiorną wizję, co Raven mogłaby zrobić z Bestią w TAKIM stanie i zaczęłam nawoływać Bestię. Odpowiedź nie padła od razu ale jednak. Wyszliśmy na zewnątrz i wróciliśmy do salonu. Jeszcze na korytarzu upewniłam się, czy powiedzieć o zachowaniu Raven pozostałym, czy raczej nie. Razem z Bestią wybrałam to drugie- nie mówimy o tym nikomu, chyba że zrobi się jeszcze gorzej. Wtedy to jest już sprawa wszystkich. Nie wiem czy dobrze robimy, ale na razie spróbujemy sobie poradzić z tym we trójkę. Ja, Bestia i Raven, o ile zechce współpracować.
Weszliśmy do salonu, jeszcze uzgadniając szczegóły. Wszyscy obecni zwrócili oczy ku nam, jakbyśmy wywołali swoją obecnością niejaką sensację.
Patrzyli na nas uważnie, a ja kompletnie nie wiedziałam o co im chodzi. Popatrzyłam na Bestię, ale on również był zdezorientowany. Wzruszył ramionami i zszedł po schodach i dołączył do reszty.
- Coś się stało? - spytałam jak już znalazłam się koło Gwiazdki.
Popatrzyła na Jinx, potem na Kid Flasha, nie wiedząc co powiedzieć.
- Ej, no ludzie! Mówicie! Co się stało? - zapytałam.
- Bo widzisz... - zaczęła Gwiazdka. Była lekko zdenerwowana, bo bawiła się włosami. Kid wzdychał co chwilę, co znaczyło, że on również jest zdenerwowany.
- Dowiem się czy nie?! - krzyknęłam.
Jinx odwróciła się i napisała coś w komputerze. Na ekranie wyświetliło się jakieś nagranie. Włączyła "Start" i się zaczęło. Na filmie był Deathstroke. Gdy go zobaczyłam, zdenerwowałam się lekko i zachodziłam w głowę, co on może chcieć. Chyba im nie powie, że ja... - zaczęłam wymyślać co mógłby powiedzieć, zamiast skupiać się na filmie. Z tego co usłyszałam coś proponował. Dalej nic, bo ciągle gada a potem... Oczy zogromniały mi od szoku i zaczęłam krzyczeć.
- Zatrzymaj - poprosił Kid i usiadł obok mnie, na kanapie. - Wszystko gra?
W odpowiedzi pokręciłam głową. Nie byłam wstanie wypowiedzieć chociaż słowa. - Jak on mógł to zrobić?! - Oddychałam ciężko, nadal miałam przed oczami tamten widok.... -Jak on mógł...? - pytałam samą siebie.
- Daj coś do picia! - krzyknął i po chwili przykładał mi kubek z wodą do ust. - Napij się - polecił.
Wzięłam kubek i wypiłam kilka łyków. - Trochę lepiej. - Uspokoiłam się.
- I... i co? - spytałam.
- Nie wiemy. - odparła Jinx
- A gdzie oni są?
- Tego też nie wiem. Ale znajdziemy ich.
- Nie, sama ich znajdę - wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam do pokoju.
Przebrałam się w normalne ciuchy, uczesałam włosy, poprawiłam makijaż i podeszłam do łóżka. Spakowałam do torby parę mini bomb, pistolet, coś do przebrania i wyszłam. Założyłam maskę i kurtkę. Pożegnałam się jeszcze, tłumacząc, że spróbuje ich odnaleźć. Weszłam do garażu, odpaliłam motor i wyjechałam na miasto.
"Zaparkowałam" motor przed domem, moim domem. Wyciągnęłam z kieszeni klucz i przekręciłam zamek. Coś szarpnęło i drzwi się otworzyły. Weszłam do środka, zdejmując maskę i chowając ją dyskretnie do torby. Rzuciłam torbę na podłogę, podeszłam do piekarnika i wcisnęłam odpowiedni przycisk. Za mną, podłoga się rozsunęła i ukazały się schody prowadzące do piwnicy. Uśmiechnęłam się w duchu i zeszłam na dół. Automatycznie zrobiło się zimno i ciemno. Chwyciłam się poręczy i uważając na stopnie, ruszyłam na dół.
Stanęłam przed dużym komputerem. Rozglądałam się uważnie, bo szczerze mówiąc byłam tu tylko kilka razy. Przeszłam się kawałek, ale niczego nie znalazłam więc wróciłam do komputera. Usiadłam ostrożnie na dużym fotelu.
- Trochę długo - zmroziło mi krew w żyłach i wstrzymałam oddech. On tu był!
Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z... moim ojcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad dla przyszłych pokoleń